Ziemowit Szczerek: Licheń, czyli ja|Wyborcza.pl

Świetna analiza, mimo że straszna.

…niedojrzałość zresztą jest dramatem również dla samego Kaczyńskiego, bo – najpewniej – wcale nie chciał być nigdy ludowym trybunem. Chciał przemawiać do inteligenckiego centrum, tam też, myślę, kierowane od zawsze były jego diagnozy. Ale centrum nie chciało ich słuchać, ze względu na tę niedojrzałość właśnie, bo Kaczyński nigdy nie potrafił ubrać swoich intencji w cywilizowaną, dojrzałą formę i zawsze ze swoim przekazem trafiał nie tam, gdzie chciał. Był jak ambitny, alternatywny zespół, którego nie doceniali krytycy, lubiły natomiast programy discopolowe. I w końcu machnął ręką na krytyków i dał się temu disco polo ponieść. Ale Jarek, jego wyznawcy i jego polityko polo to również nie “oni” – to my sami. My i nasza niedojrzałość.

Source: wyborcza.pl

UA-2750533-1